„Najważniejszy element aparatu znajduje się 12 cali za nim”. Cytat z jednego z najwybitniejszych fotografów XX wieku, Ansela Adamsa otwiera krótkometrażowy dokument bydgoskiego twórcy, Wojciecha Gostomczyka.
To specyficzny film, bo nie ma w nim jednego bohatera. To opowieść o grupie fascynatów, których łączy zamiłowanie do fotografii analogowej i wspólne dzielenie tej pasji podczas corocznych fotograficznych plenerów w Michałowicach pod Jelenią Górą. Fascynacja światem polaroidów, starych, prawie 100-letnich aparatów wielkoformatowych czy pierwszych kamer reporterskich staje się dzięki temu oczywista także dla widza. Obserwując, jak w zaciszu fotograficznej ciemni, niczym w pracowni alchemika, wyłania się z mroku obraz fotograficzny, poczuć możemy ekscytację, jaką dawało uprawianie fotografii w początkach jej istnienia. W zalewie cyfrowych obrazów, które codziennie atakują nasze zmysły, jedyny w swoim rodzaju, utrwalony na kliszy i papierze fotograficznym unikatowy zapis chwili, nabiera wręcz magicznego znaczenia…