Masza Iwaszincowa (1942-2000) była do niedawna zupełnie nieznaną fotografką. Kiedy jej córka Asja wraz ze swoim mężem Egorem odnaleźli na strychu rodzinnego domu w Sankt Petersburgu 30 tysięcy negatywów i około 1000 odbitek jej zdjęć wraz z pamiętnikami, świat obiegła niezwykła historia życia utalentowanej artystki z Rosji, przyciągając uwagę nie tylko środowisk fotograficznych, ale i szerokiego grona odbiorców sztuki.
Masza obracała się w podziemnym środowisku Leningradzkich poetów i fotografów, aktywnie uczestnicząc w życiu ówczesnej bohemy lat 1960-1980. Z tego też środowiska wywodzili się jej trzej partnerzy: fotograf Borys Smelow, poeta Wiktor Kriwulin oraz lingwista Melwar Melkumjan — mąż i ojciec jedynej ich córki Asji. Miłość do tych trzech — jakże różnych mężczyzn — zdefiniowała jej życie, pochłonęła zupełnie oraz rozdarła. Była przekonana, że jej twórczość blednie w porównaniu z ich dokonaniami. Nie pokazywała w związku z tym swoich fotografii, pamiętników i poezji nikomu. Jak ujęła to w jednym ze swoich dzienników: „Kochałam bez pamięci — czyż nie jest to epigrafia do nieistniejącej książki? Nigdy nie myślałam o sobie, zawsze o innych”.
Archiwum Maszy Iwaszincowej to obraz życia codziennego w Związku Radzieckim i postkomunistycznej Rosji. Jest to nie tylko fotografia uliczna, ale również fotografia ukazująca wewnętrzne refleksje artystki na temat życia i losu jednostki. Nastrojowe zdjęcia stoją w silnej sprzeczności, z jakiego rozdarciem doświadczała w całym swoim życiu.
Symbolicznym jest fakt, iż pierwsza na świecie prezentacja twórczości rosyjskiej artystki będzie mieć swoje miejsce akurat w Polsce. Pradziadek Maszy od strony ojca Alojzy Świetlik był Polakiem, a sam ojciec Jurij Iliczew zginął w 1944 pod Warszawą podczas Drugiej Wojny Światowej. „Nie planowaliśmy tego, co dla nas jest tym większym zaskoczeniem” — komentuje jej córka Asja.
Negatywy Maszy Iwaszincowej pokazujemy takimi, jakie odnalazła i zobaczyła je po raz pierwszy jej córka Asja. Ze wszystkimi ich niedoskonałościami, jakie odcisnęło na nich piętno czasu: kurzem, zarysowaniami, zagięciami. Dlatego pokazujemy je na lightboxach. Prace artystki są niczym ulice Sankt Petersburga, które fotografowała. Niezależnie od tego, czy czyste, czy nie, ukazują życie w chłodnym świetle północy.
Kuratorem wystawy jest Katarzyna Gębarowska wraz z Masha Galleries.